Wpisy archiwalne Listopad, 2011, strona 3 | gello1.bikestats.pl

Coś o Mnie

avatar gello1, z Kraśniczyn. Ma naśmigane 36785.84 kilosów w tym 4404.42 po piaskach, błotku i kamyczkach. Daje z buta i szarpie z prędkością średnią 24.31 km/h i cały czas się chwali i chwali.
Więcej o mnie. Follow me on Strava button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

ZIOMALE i ZIOMALKI

WYKRES ROCZNY

Wykres roczny blog rowerowy gello1.bikestats.pl
Follow me on Strava
Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2011

Dystans całkowity:909.64 km (w terenie 249.00 km; 27.37%)
Czas w ruchu:38:42
Średnia prędkość:21.83 km/h
Maksymalna prędkość:51.37 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:43.32 km i 1h 56m
Więcej statystyk
Dane z wycieczki:
103.25 km 55.00 km teren
05:32 h 18.66 km/h:
Maks. pr.:51.37 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Pagóry: m
Spalanie: kcal
Na rowerku:Scott [Składak]

Maraton Chełmski Objazd Plus Dojazd

Sobota, 5 listopada 2011 · dodano: 05.11.2011 | Komentarze 11

Sąsiadka wyciągnęła mnie do Chełma a ,że ja lubie takie wyzwania no to buta. Ustawiliśmy się na wyjazd na 8:30 bo w Chełmie mieliśmy być na 10:30. A wyznaczyliśmy sobie traskę terenową z atrakcjami.
Wyjazd z temp -1 nie ubierałem się za ciepło bo wiedziałem,że dzisiaj ma znowu grzać no i dobrze zrobiłem bo pogoda była ok. Jak dojechaliśmy do Chełma to już było ciepło a na liczniku 38 km:P. Czas było wyruszyć na trasę no i ognia. Pobawiłem się troszkę w fotografa i poszarpałem standardowo po lesie. Natknęliśmy się na myśliwych. Kazali na krótko i na temat wy...alać z lasu bo oni idą strzelać:P:P:P:P. A my na to że my idziemy pojeździć. Myśliwi: jak weszliśmy do lasu jak szlabany zamknięte a my na to wjechaliśmy tak jak i wy weszliście. Śmiesznie to wszystko wyszło. Później kontynuowaliśmy objazd. W połowie trasy standardowo ognisko. Po ognisku w grupce tzw hardkorowców pokonywaliśmy tą bardziej ciekawą cześć trasy z piaskami, rzeczką i zjazdami koleinami zakrytymi liśćmi. Po prostu bajka. Po dotarciu do "mety" . Kontynuowaliśmy powrót do domu. W połowie trasy złapała nas noc ja w swoich żółtych okularach nic nie widziałem poza białymi pasami na drodze i migającymi lampkami z naszych rowerów. No i pech skończyły nam się nawadniacze a do sklepu kawałem a jechać trzeba. Docieramy do wiejskiego sklepu. Wchodzą dwaj "kosmici" do sklepu i pytami o izotonikia pan ze sklepu, że ma TIGERA a my, że to nie to my chcemy izotoniki a nie energetyki a pan na to takie coś w lecie mieliśmy. Ale chyba kłamał, wieliśmy butelkę cisowianki i do domu.
8km przed domem zaczęły mi zamarzać palce u rąk toteż jak Anka męczyła pagóry to ja wjeżdżałem szybciej zjeżdżałem do niej obrót "na ręcznym" i pod górę i tym sposobem dojechaliśmy do domu. Fajnie było:P









full zdjęć z Picassy



trwa inicjalizacja, prosze czekac...konkursy internetowe